Rage-Race 2008
Rage-Race 2008 było największym wydarzeniem motoryzacyjnym w Polsce, zorganizowanym z władzami największych miast (Warszawa, Wrocław, Gdańsk). W tej edycji widoczne były tak znakomite marki jak Martini, Tiger Energy Drink, Shell Helix, Time Trend. Całość przedsięwzięcia otrzymała oprawę TVN’u Turbo, Dzień dobry TVN, Radia Eska Rock, oraz prasy: Aktivist, Gentleman, Dziennik Polska, KMH. Ponadto cały rajd na bieżąco relacjonowała gazeta Moje Miasto Lublin
Do tegorocznej edycji zakwalifikował się zespół z Lublina w składzie: kierowca Marcin Mandryk oraz pilot Marcin Komadowski. Lubelski team przemierzył ponad 3 tys. km samochodem marki BMW Z3 3.0i.
Cały wyścig był wyjątkową imprezą zwłaszcza, że część pieniędzy z wpisowego (7 tys. zł od załogi) została przeznaczona na cel charytatywny.
A jakie wrażenia towarzyszyły głównym zainteresowanym – czyli załodze z Lublina? „Poznaliśmy wspaniałych ludzi, którzy mają podobne pasje i realizują swoje marzenia. Podczas rajdu była pełna współpraca zwłaszcza drugiego dnia - nocna jazda do Międzyzdrojów. Pozdrowienia dla zespołów z obu Corvett, Maserati, M3 i The DJ Team (Tokyo Highway Patrol) z którymi budziliśmy zaspane wioski rykiem silników i piskiem palonej gumy... Miłym zaskoczeniem była dla nas pomoc Policji z Kraśnika, która pokazała nam mały skrót... a tym samym zaoszczędzając nam cenne minuty” – tak imprezę wspominają kierowca i pilot lubelskiej załogi BMW.
Rage-Race to nie tylko wyścig na pograniczu możliwości samochodu (czasem prędkości przekraczały 300 km/h.), ale także zadania specjalne, których w tej edycji było ok. 50 ciu. Niektóre miały charakter humorystyczny inne wymagały ogromnej koncentracji i odwagi. Przykładem tych pierwszych było np. zdobycie pieczątki od lekarza psychiatry, podłączenie i użycie węży strażackich oraz różnego rodzaju łamigłówki. Do drugiej grupy zadań należała np.: ekstremalna jazda quadami, wyścig skuterami wodnymi, skoki na linie itp.
Organizatorom należą się gratulacje w zakresie samej koncepcji rajdu jak i jej realizacji. I to jest niewątpliwie największy pozytyw tego przedsięwzięcia, ponieważ z przykrością, należy stwierdzić, że impreza miała też i drugą – niestety ciemną stronę.
Należy tu wskazać na duże uchybienia organizacyjne. Można wręcz mówić o totalnym chaosie związanym z samym początkiem rajdu, teoretycznie zaplanowanym na godz., 18.00. Bowiem dopiero ok. godz. 23.00 drużyny otrzymały numery startowe, które dodatkowo każda z ekip musiała samodzielnie przykleić do samochodu. Wielogodzinne oczekiwanie połączone było z brakiem jakichkolwiek informacji dotyczących programu rajdu, reguł a nawet startu załóg. Rozczarowanie wzmógł dodatkowo fakt, iż Organizatorzy nie opłacili pierwszego dnia hotelu dla drużyn. Dodatkowy minus na koncie Organizatorów to brak choćby małego poczęstunku dla przekraczających linię mety drużyn. Należy zaznaczyć, że każdy team pokonywał tysiące kilometrów, zaliczając poszczególne punkty trasy i spędzając tym samym kilkanaście godzin w samochodzie. Zmęczone załogi nie mogły liczyć na żaden posiłek. Lubelską załogę w walce z głodem wspomagały batony EURODIETY, które ekipa BMW wzięła ze sobą na tzw. ”drogę”.
Do powyższych zarzutów team z Lublina dołącza jeszcze jeden – najbardziej chyba dotkliwy dla uczestników i skandaliczny, bo dotyczy liczenia punktów. Ekipa oczekiwała, że skoro podjęła się nie tylko przyjemności, ale i ogromnego trudu udziału w rajdzie, zaangażowała swoje siły, emocje i środki finansowe to cały ten wkład zostanie rzetelnie oceniony. Niestety Organizator całkowicie nie poradził sobie z systemem przyznawania punktów za zaliczone zadania, a następnie z liczeniem tych punktów w celu podsumowania i uplasowania ekip na poszczególnych miejscach. Dla wszystkich uczestników to bardzo rozczarowujący fakt. Dla lubelskiego teamu o tyle krzywdzący, że przez dwa pierwsze dni zajmował on pierwsza lokatę, by ostatniego dnia bezpodstawnie spaść na 4 pozycję. Jak się okazało zespołowi BMW z nieznanych przyczyn nie zaliczono kilku perfekcyjnie wykonanych zadań (np.: zadanie z budką telefonicznąa w Niemczech). Podobne problemy miały też inne załogi, którym „ginęły” zaliczone zadania...
No i sam koniec... równie nieudany co początek. Gala kończąca „Wielki Wyścig” okazała się „podrzędną dyskoteką”, w której nie działała klimatyzacja i bardzo szybko skończyło się Martini (główny sponsor imprezy)...
Organizatorzy nie tylko nie zadbali o Nas - Uczestników, ale także o nasze samochody, które zostały zdewastowane na parkingu w Gdańsku. Nie zaangażowano, bowiem ani ochrony ani też nie wynajęto parkingu strzeżonego dla aut biorących udział w rajdzie. Dlatego też, niektórzy właściciele ponieśli dotkliwe straty finansowe z tytułu zniszczenia samochodów przez wandali.
W obliczu świadomości, że ścigające się auta to bardzo drogie samochody, unikatowe i cenne dla ich właścicieli, beztroska Organizatora tym mocniej dziwi.
Abstrahując jednak od chaosu organizacyjnego i wszystkich opisanych zarzutów: najważniejsze jest to, że rajd pozostawił niezapomniane wrażenia. Było bardzo dużo dobrej zabawy i przede wszystkim wielu wspaniałych ludzi, których gorąco pozdrawiamy.
Eurodiet team